Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłowtymkinienajfajniejszezewszystkiego,bomożnabyłomieć
wolneręce,anapójsięnierozlewał.Tegosamegozdaniabył
chłopczyk,którysiedziałobokmnie.Okazałosię,żemanaimię
Dominikiteżtrzymaswójkubekwtakimuchwycie.Potemnagle
zrobiłosięciemnoitrochęstrasznie.Rozmowyucichłyinie
wiedziałem,cobędziedalej.Złapałemwięcmamęzarękę,żebysięnie
bała,aonaszepnęła:
Zaraz,Tomeczku,zaczniesięfilm.
Skorotak,towyjąłemmojegopluszowegokucykaipouczyłemgo:
Siedźcichutkonamoichkolanach,bozarazsięzacznie.
Irzeczywiściektoś,przezteciemnościniewidziałemkto,rozsunął
ogromnezasłonyizobaczyłemwielkinacałąścianęekran.
Awłaściwiezobaczyłemtylkopółekranu,bodrugąpołowęzasłaniała
miczyjaśgłowapełnaloczków.Okazałosię,żetogłowajakiejś
mamusi,którasiedziaławrzędzieprzednami.Zatomuzykęsłyszałem
dokładnie,bobyłabardzogłośna.Opowieśćodzielnymkoniku
Garbuskubyładośćzawiła,zwłaszczażejawidziałemtylkogórną
częśćekranu,naktórejniewielesiędziało.Dużowięcejmusiałosię
dziaćnadole,boczęstosłychaćbyłoróżnepiski,odgłosywalki
istukotkopyt.Trochęsięnudziłemizauważyłem,żeDominikteżnie
patrzynaekrantylkoustawianaporęczykrzesładwarządkilandrynek.
Okazałosię,żeonniemaprażonejkukurydzy,więcpostanowiliśmy
sięwymienić.Dałmijedenrządekcukierkówzapółkubkakukurydzy.
Landrynkioblepiłymipalce,więcpoprosiłemmamęochusteczkę,
aonakumojemuzdumieniupowiedziała: