Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
Wnętrzepowozupowstałozmyśląoczterech
pasażerach,aledodatkowemiejscanadachubyłyjuż
zajęte,więcRoanmusiałznaleźćsobiekawałek
niezwykletwardejławkiwśrodkupojazdu.Obijałsię
kolanamiokolanakościstegostarcanaprzeciwko,który
otwarciemusięprzyglądał.Obokstarcasiedziałmłody,
możeczternastoletnichłopak.Miałkapelusztakmocno
wciśniętynagłowę,żewidaćbyłotylkoostrynos
idrobnypodbródek.Nakolanachtrzymałwytartą
torbę,którąbezpiecznieotoczyłramionami.
Następnemiejscazajmowałysiedzącenaprzeciwko
siebiedwietęgiebabywprzymałychczepkach.
Wystającespodnichkosmykikręconychwłosów
chowałyzauszami.Roanniewierzył,żebybyły
bliźniaczkami,alepodejrzew,żesątosiostry.Obie
nosiłyidentyczneszaremuślinowesukienkizogromną
ilościąkoronekskrywającychwydatnebiusty.
Najbardziejniezwyebyłownichjednakto,jakieilości
słówzsiebiewyrzucały.Nieprzestawałytrajkotaćani
nachwilę;dotegomówiłyztakmocnymakcentem,
żeRoannicanicnierozumiał.
Szarpnęłopowozem,kiedyzaprzęganonowekonie.
Roanwyciągnąłzkieszenizegarek,uważając,aby
nikomuprzytymniezrobićłokciemkrzywy.Właśnie
minęłowpółdopierwszejiwkrótcemieliodjeżdżać,
awciążniebyłośladupięknejkobietyoorzechowych
oczach,którabardzomupomogła.
Okazałasięaniołemtegostrasznegodniaitylko