Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wkrótcepozachodziesłońcarozpoczęliśmynaszą
nocnąmarszrutę.
Ostatniawspinaczkapojeszczebardziejstromym
zboczudoprowadziłanasdomałego
czortenu6,atooznaczałomiejsce,wktórymnasza
ścieżkazbiegałasięzdrogąpielgrzymów.Drogabyła
niezłachoćwąska,szłosięwmiaręłatwoiprzyjemnie.
Fakt,żedotarliśmytutajnienapotykającnikogo
stanowiłnaderszczęśliwąokolicznośćijeżelitenstan
rzeczymiałsięutrzymać,pozwalającnamprzejść
wpodobnysposóbprzełęczDokar,mogłabymbyć
niemalpewnąsukcesu.
Umęczenipragnieniem,itojeszczebardziejdotkliwym
niżpoprzednio–spędziliśmyprawiedobębezpicia
–dotarliśmywreszciewpobliżedużegopotoku,którego
białespienionewodypłynęłyzhukiemwąskimkorytem
wśródostrychskał.
WycieńczonypragnieniemJongdenchciałnatychmiast
schodzićnadbrzegwody.Robiłamcomogłam,żeby
goodwieśćodtegozamiaru.Wtychciemnościachnie
byłowidaćniebezpieczeństw,jakiemogłyskrywać
grubewarstwyzwiędłychliści.Upadekgroził
nieuchronnymześlizgnięciemsiędopotoku,zaśrwący
nurtmógłbyporwaćnieszczęśnika.Młodzieniecbył
jednakuparty.Wodawystępujerzadkowtejokolicy
–twierdził–trzebaztegoskorzystaćiugasić
pragnienie;jeślitegoniezrobimy,będziemycierpieć
jeszczeprzezwielegodzin.
Owszem,miałspororacji,alebyłamskłonnawierzyć,
żelepiejcierpiećpragnienieniżsięutopić,wobec
czegosurowonakazałammojemuprzybranemusynowi
porzucenietegozamiaruiniezwłoczneprzejścieprzez
mostek,któryznajdowałsięnaprzeciwkonas.
Drugibrzegbyłzdecydowaniemniejurwisty.
Zauważyliśmykilkazaczernionychkamieniotoczonych