Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
spostrzegawczy.Nigdynicnieumknęłojegouwadze.
–Usiądź,Delilah–poprosił,wskazującfotelprzy
stolikudokawywroguobszernegopokoju.
–Lilah–sprostowałanieporazpierwszy,ponieważ
skojarzeniazbiblijnąDalilą[1]przezcałąszkołę
podstawowąiśredniąnarażałyjąnadrwiny.
–Wolętwojepełneimię–zamruczałzsatysfakcją,jak
kot,którydostałśmietankę.
Lilahsztywnoopadłanakrzesło.Niepotrafiła
oderwaćwzrokuodciemnobrązowychoczuwoprawie
gęstych,długichrzęs,najwspanialszych,jakiewżyciu
widziała.GdyMaggie,sprzątaczkaipomocnica,wniosła
tacęzkawąiherbatnikami,skorzystałazokazji,
byskoczyćnarównenogiiodebraćjąodniej.Maggie
przekroczyławiekemerytalnyidźwiganieciężarów
przychodziłojejzcorazwiększymtrudem.
–Dziękuję,aledałabymsobieradę–usiłowała
jąuspokoić.
Lilahpostawiłanastolereprezentacyjnąporcelanę,
którąsekretarkajejojcatrzymaładlanajważniejszych
gości.PowyjściuMaggiebezzastanowieniaposłodziła
Bastienowikawę.Odebrałjąodniej,spróbował
istwierdziwszy,żetrafiławjegogust,obdarzył
jązniewalającym,niemalchłopięcymuśmiechem,
odktóregotopniałojejserce.Patrzyłananiegojak
zahipnotyzowana.
–Dlaczegomniewezwałeś?–spytała,gdyodzyskała
głos.
–Niewiesz?Cozaskromnośćzważywszy,żewłaśnie
zostałaśbardzowpływowąosobą.DalszylosMoore
Componentsspoczywaoddziśwyłączniewtwoich