Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
nutęwewłasnymgłosie,cobardzowzburzyło.Nie
wszyscydążymydoceluzawszelkącenę,niezważając
nanicinanikogo.
Nikzmarszczyłbrwi.
Wtakisposóbmniepostrzegasz?spytał.
Aczyżniemamracji?
Lustrowałprzezdłuższąchwilę.Odwróciławzrok,
bozrozumiała,żewtym,copowiedział,jestdużo
niewygodnejdlaniejprawdy.Rezygnacja
zprojektowaniabyłapoczątkowokoniecznością.
Musiałaprzecieżrozkręcićinteres,zdobyćstałych
klientów.Problemtkwiwtym,żeimdłużejbędzie
zwlekała,tymtrudniejbędziejejsięgnąćpoołówek.
Mamwrażenie,żesięboiszpowiedziałNik.
Myślę,żewcaleniejesteśtakatwarda,jakąudajesz.
Nieidziesznacałość,bocałyczasmyślisztylko
oryzykuporażki.Obawiaszsię,żezaczniesz
projektować,aleNowyJorktegoniezaakceptuje.
Iżewtedywszystkoznówsięrozpadnie.
Sofiamusiałaprzyznać,żeNikmamnóstworacji.
Chybatrochęprzesadzaszpowiedziała.
Nieprzesadzamodparłłagodnieipogładził
lekkopopoliczku,cosprawiłojejogromną
przyjemność.Samamówisz,żewiesz,jakłatwo
wszystkomożesięrozpaść.
Filozofujeszpowiedziaławymijająco.
Nikmusnąłpalcemjejdolnąwargę.
Nieangażujeszsięwnicwpełni.Trzymaszsię
lekkonauboczu,bosięboisz,żezostanieszzraniona.
Wtensposóbpilnujesz,bynicsięwtwoimżyciunie
rozpadło.Aletylkooszukujeszsamąsiebie.Nie