Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podrodze.Usiadłemnamiękkiejtrawie.Nie
poczułemłaskotaniatrawywłydkę.Mokry
pyskdotknąłmojegoramienia.Biegnij.
Wyszła
niespodziewanie
zza
drzewa.
Uśmiechnąłemsięmimowolnie,nawette-
goniekontrolowałem.Przykucnęłaobok
mnie.Zerwałaźdźbłoispojrzałamiprosto
woczy.Poczułemdotykjejzimnychrąkna
swojejtwarzy.Takniemożebyć.Chwyciłem
mocnozanadgarstek.Chybazbytmocno.
Smakowałytruskawkami.Jejustasmakowa-
łytruskawkami.
Noc.Poznałemtendźwięk.Mogłemsię
założyć,żemiaławtejchwiliobłędwoczach.
Takiegowzrokunieobecnegoniemająnawet
wściekłezwierzęta.Otwieraneizamykane
szuflady,trzaskdrzwiczekodszafekkuchen-
nych.Nawetdopiekarnikazajrzała.Wszedłem
dokuchni.Siedziałanapodłodzezszero-
korozsuniętyminogami,wdresie.Rękoma
obejmowałakosznaśmieci,któryzlewałsię
swąszarościązjejspranymbłękitem.Wielka
zamglonaplama.Takmisięskojarzyło.
Wyrywałasię,kiedychwyciłemodty-
łumocnymuściskiem.Próbowałempod-
20