Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaciskamzębyigorączkowozastanawiamsię,codalej.
–Kurwa!–Piotrchowatwarzwdłoniach.–Pierdolone
sado-maso!
Siadamkołoniegoimilczę.Niewiem,copowiedzieć,
niewiem,cozrobić.Tapieprzonachorobanieoszczędza
nasiuderzazcorazwiększąsiłą.Ajagłupiamyślałam,
żeskończysięnadrżeniurąkizaburzeniachwzroku!
Tobyłtylkopoczątek.Cojeszczenasczeka?!Zwykliśmy
żartowaćzPiotrkadolegliwościistądprzerobiliśmy
nazwęSMnasado-maso.Aleteraznicjużniewydawało
misięzabawne…
–Sekstoniewszystko…–szepczęostrożnie.–Oby
tylkoniebyłogorzejpodinnymiwzględami.
Mążpodnosiwzrokipatrzynamniezniedowierzaniem.
–No,dobijajmniejeszcze!Japierdolę…
Zrywasięiwychodzinabalkon.Niemogęuwierzyć,
żezapalapapierosa.Rzuciłkilkalattemuiniemiałam
pojęcia,żenosiprzysobiepaczkę.Ubieramsię,
wychodzęzłóżkaiidędokuchni.Nakładamsobie
natalerzykkawałeksernikaikilkaciastekOreo.
Tostraszne,zaczynamzajadaćnerwysłodyczami!Pewnie
niedługoniewcisnęsięwswójrozmiar.Mojarękachwilę
sięzastanawia,zanimukroiwidelczykiemciasto.
–Apierdolićto!–Wkładamdoustpokaźnykawałek.
Tojesttakieniesprawiedliwe!Nawetniechcędzisiaj
poruszaćtejkwestii,alepewnieniedługoPiotrbędzie
musiałprzejśćnarentę.Ciąglebierzezwolnienia
chorobowe,ajegostansiępogarsza.Firmaniezechce
trzymaćtakiegopracownika.Pozatymprzyswojej
chorobiechybawogóleniepowinienjeździć
samochodem,acodopierozawodowo.Bojęsięnawet
myśleć,jakonzareaguje.Utratamęskości,pracy…
Togodobije,pogrążynas.Finansowodamysobieradę,
choćbędzieciężejniżdotychczas.Martwimniebardziej
to,jakpsychicznieudźwigniemykolejneporażki.Piotrnie
chcesłyszećoterapii,psychologkojarzymusię