Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyglądaćnawstrząśniętą.–Zakładam,żepańskiojciec
wieopanaprzyjeździe?Biologiczny–dodała.
–Wysłałemmumejla,alenieodpowiedział,ajuż
zarezerwowałembilet.Niejestempewien,czywogóle
wieomoimistnieniu.Mamwięcpewiendylemat.
–Rozumiem.Todelikatnasytuacja.–Niemogłasię
powstrzymać,byniepomyśleć,żepodjąłpochopną
decyzję,przylatująctakikawałdrogiwświętaprzed
otrzymaniemodpowiedzi.–Jestpanpewien,żemapan
dobryadresmejlowy?–Bardzonieufniepodchodziła
dotechniki.Jakktośmógłodtrącićtakiegouroczego
człowieka?Miałprzepiękneoczy–wkolorzepasty
marmite,otoczonedługimijakudzieckarzęsami.
Andrewwmłodościteżmiałniesamowiterzęsy.Ale
jegobyłyjasne,pomyślała,więctrzebabyłostaćblisko,
byjezauważyć.
Gawędzilijeszczeprzezchwilę,bospóźniałsię
przyjaciel,którymiałgoodebrać.Niewyciągała
zniegoinformacjiobiologicznymojcu,gdyżsprawa
wydawałasiętrochęniepewna,aonnajwyraźniej
zbierałsiłynaspotkanieibyłzdenerwowany.
RozmawialiwięcoLosAngeles,gdziemieszkał,iojego
pracy,któramiałacośwspólnegozkręceniemfilmów
dokumentalnychozdrowymtrybieżycia,
atodoprowadziłoichdorozmowyozdrowiuwogóle,
którebardzogointeresowało.Takłatwosięznim
rozmawiało.Zadawałjejwielepytańoniąsamą–nie
ocórkiczyAndrewjakwiększośćosób–iopowiedziała
muoswojejdiagnozie.Zabawne,jakczłowiekotwiera
sięwrozmowieznieznajomymi.Byćmożepoczuła,
żemożemusięzwierzyć,boonopowiedziałjejoswoim