Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dziękuję.Tegomibyłotrzeba.–Zanimzdążyła
skorzystaćzpoczęstunku,zadzwoniłtelefon.Wyjęła
goztorebki.–Przepraszam,muszęodebrać.Toojciec.
Konwersacjabyłakrótkairzeczowa.
–Gdziejesteś?–zapytałbezwstępówojciec.
–ChaseLarsonzaoferował,żemnieodwiezie.
–Myślałem,żesięumówiłaśzKathleen?
–Zmieniłamzdanie.
–Pytam,bowidzęjąnaprzyjęciu,aciebieniema.
–Dziękizatroskę,tato–powiedziałaciepło.
–Nadaljesteśmojąmałądziewczynkąizawszenią
będziesz.Dobranoc,kochanie.
–Dobranoc,tatusiu.–Odłożyłatelefonispojrzała
pytająconaChase’a,którytłumiłśmiech.
–Ocochodzi?
SięgnąłdokieszeniiwyjąłidentycznyBlackBerry.
–Mamnawettensamsygnałdźwiękowy–wyjaśnił.
–Wielkieumysłymyśląpodobnie.
–Musimyuważać,żebynamsięniepomyliłykomórki.
–Zprzyjemnościąwciągnęłaaromatycznąwońherbaty.
–Dlaczegomnietuprzywiozłeś?
–Dobrzewiesz.
–Toniemanajmniejszegosensu.Będziesz
tudozakończenianegocjacjiztatą,potemwrócisz
dosiebie,doNowegoJorku.Mieszkamynadwóch
krańcachkontynentu.Chcemywżyciuinnychrzeczy.
–Skądtapewność?
–Znałammężczyzntwojegopokroju.
–Toznaczy?–Popatrzyłnaniązaczepnie.
Połknęłakolejnykawałekchlebaipopiłaherbatą.
Mogłabyjęczećzrozkoszy,takpysznyjejsięwydałten