Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wkońcupanie,jeślidobrzesłyszę,wypowiadająsię
wkwestiibezpośredniodotyczącejmojejosoby.
–Oczywiście–odpowiedziałanatychmiastPiecuch.–Ale
zanimksiądztozrobi,chciałamksiędzanajmocniejprzepro-
sićzazachowaniemojejkoleżanki.Zachowaniekompletnie
nieodpowiedzialne.
–Wypraszamsobie–obruszyłasięStawska.–Nieżyczę
sobie,żebyktokolwiekprzepraszałkogokolwiekwmoim
imieniu.
–Awięcpanichcesamaprzeprosićksiędzawikaregozatę
grubiańskąuwagę?–zdziwiłasięhistoryczka.–Jestemza-
skoczonapanipostawą,oczywiściepozytywnie.Ośmielam
sięniniejszymwyrazićmojąabsolutnąaprobatę.
–Niesądzę–burknęłaStawska.–Niezamierzamksiędza
przepraszać,bonieuważam,żebympowiedziałacośniesto-
sownego.–Wzięłazestołudzienniklekcyjny,włożyłago
podpachęiwyszłazpokoju.
*
–Jakonamogła?–spytałaPiecuchnitoksiędza,nito
siebie.
–Niezaprzątajmysobietymgłowy–machnąłręką.–Pani
Mario,mamdopanipytanie.
–Tak,proszęksiędza.
–Napewnosłyszałapaniotympotwornymmorderstwie
małegochłopca…
–Adrianka?–weszłamuwsłowo.
–Tak–pokiwałgłową.–Wiepani,chciałbymsiędowie-
dziećniecowięcejotejzbrodniniżmówiliwtelewizjiczy
pisaliwgazecie–myśl,abyspytaćotohistoryczkęprzyszła
wtejchwili.Nagłyprzebłyskpodświadomościuświadomił
mu,żeoileniemożenawetwmyślachwracaćdotamtej
spowiedzianiwykorzystywaćżadnejzinformacjizdobytej
27