Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Martynamogłabyćchwilęprzedalbochwilępotrzydziestce.
Byłaubranastylowo,wręczklasycznie;skromnaelegancja:stono-
wanypomarańczowysweter,czarnaspódnicadokolan,ciemno-
brązowekozaczki;naprawymnadgarstkukorale.Miaładługie,
proste,błyszczącekasztanowewłosyspływającenaplecy.Jejtwarz
byłasymetrycznaiproporcjonalna,zwąskimiustami,wyrazistym
nosemiskupionymioczyma,wktórychpochwilidałosięzauwa-
żyć…smutek?melancholię?…o,spleen.Miaładługiepalceze
ślicznymidługimipaznokciami.
Gdymaszdodyspozycjiniewyczerpanybezmiarczasu,odległo-
ściprzestająmiećznaczeniejakzresztąwszystko.Kruknaswój
sposóbchętnie,iwzględnieczęsto,spacerowałpocałymolszty-
nie,obserwując,jakgęstośćbudynkówstopniowosięzmniejsza;
przeszedłszyprzeztorykolejoweiminąwszydwapięknejeziora,
wchodziłwkońcuwurokliwylas,gdzienaskrajunowobogackiego
osiedlastałoseminariumduchownezuniwersyteckimwydziałem
teologii.Znajdowałasiętamobszerna,nowoczesna(jaknaPolskę,
rzeczjasna)bibliotekazkomputeramiidużą,wygodnączytelnią.
Kruklubiłatmosferętegomiejsca;lubiłpatrzeć,jakprzyszliksięża
mizdrząsiędosiebieiłakomiespoglądająnaświeckiestudentki;
lubiłobserwowaćstarszychduchownych,jużpogodzonychzwy-
branymprzezsiebielosem.
Tamże,czytając,surfującposieciiprzeglądającgazety,zwrócił
uwagęnajednązbibliotekarek,adokładniejzwróciłuwagę,żejed-
nazbibliotekarekzwróciłananiegouwagę.
Dyskretnie,alewyraźnienaniegopatrzyła.
Ludzie,którzyzkimśsą,niepatrząwtensposób.Nie,żebyKruk
byłdobrąpartią,nieżebybyłjakąkolwiekpartią.Alepatrzyłana
niegozakażdymrazem.
Krukjeszczepamiętał,jakpotwornymcierpieniemjestpodobna
sytuacja.
odczekałdozamknięciabiblioteki;usiadłnamurkuprzedbu-
dynkiem,próbującuchwycićulotny,wręcztranscendentalnymo-
mentprzechodzeniadniawnocponadlasem.Gdybibliotekarka
wychodziła,zapytał,czynieposzłabyznimnakawę.
14