Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NazwiskojednakwciążwieleznaczyłoichoćTadeuszairytowało,kiedyludziepodkreślali
ichwysokieurodzenie,wieluznichpamiętałoczasyświetnościtegoszlacheckiegorodu.
Spacerującusłyszałwołaniezdrogi.
Tadeusz!Tadeuszprzyjacielu!
Odwracającsię,zobaczyłdawnegoprzyjaciela,któryrazemzpolskimiżołnierzami
postanowiłwalczyćubokuNapoleonainajwidoczniejwracałterazrazemzrozbitąarmią
zMoskwy.Jużnapierwszyrzutokaspodrozpiętego,zimowegopłaszczawidaćbyło,że
poszarzałymundurzwypłowiałymilampasamizniósłwieletrudówwalki.Mimotego,
wysokimężczyznaowyprostowanej,szczupłejsylwetce,wciążprezentowałsięokazale.Był
starszyodTadeusza,nieogolonatwarziczarnywąsdodawałmudodatkowejpowagi.Silne,
masywneramionabyływynikiemwytrenowaniawwieloletniejsłużbiewwojsku.
WitajJanie,zbytdługodonasniezaglądałeś-powiedziałTadeuszzuśmiechem.
Ojdługo,długodrogibracieodparłJan.
Cociętusprowadzaprzyjacielu?zapytał.
Widzisz,mójpułkstanąłtuniedaleko,więcwykorzystującokazjęniemogłemuczynić
inaczej,niżodwiedzićstaregodruhaiznajomestrony,cosłychać?zapytałJan.
Unasspokój,jaktonaprowincji,ledwoprzyszływieścioodwrociewojskspod
Moskwy,awszyscyłudziliśmysięnadzieją,żeuciebiesprawymająsiędobrzeidaj
BożeanichybisięspotkamypowiedziałTadeusz,czująculgę,żewidzidruha.
Poczym,obejmującJanazaramięiprowadzącwstronędomu,dodałoczywiście,
najbardziejdrżałaociebieElżbieta.
Myślałem,żeafektdomniewywietrzejejejzgłowy,pomoimwyjeździenafront.
Nojakośniewywietrzał,przekonałeśsięnierazjakazniejupartapannica.Wiesz
przecież,żejeślibyśtylkochciałmaciemojebłogosławieństwopowiedziałTadeusz.
NaBoga!Tadeusz,wieszilemamlat,jestemsporostarszyodciebie.Pozatym,
zdajeszsobiesprawęzmojegozamiłowaniadowojaczki.Naprawdętwojasiostrajako
pannanawydaniumawystarczająceargumenta,aleuwierzmiunieszczęśliwiłbymją
tylko.ZnamjąodlatimiłujęjakmłodsząsiostręodparłJan.
Rozumiemiszanujętwojąszczerośćirozsądekwpodejściu,jednakonajestinnego
zdaniadodałJan,kiedyobajwchodziliwłaśniedodomu.
4