Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wciążpamiętaławyrazjegopyska.Trochę
wystraszonyibardzoskrzywdzony,jakbyniemógł
uwierzyć,żektośwolałwyrzucićgodorynsztoka,niż
zatrzymać.Ijakbypodwpływemtegopostępkuzaczął
kwestionowaćwszystko,coosobiemyślał.
Znałatouczucie.
Odnaleźlisiebienawzajem,dwiezagubionedusze,
inatychmiastzłączyliswojelosy.
–NazwałamgoValentine,bomanoswkształcie
serca.–Tenjedenszczegółbyłagotowazdradzić.Czas
siępożegnać.Zanimpowiealbozrobicoświęcej,
comogłobyskierowaćjąnadrogę,którąniezamierza
podążać.–Przyjemnegojoggingu!
–Proszępoczekać–Wyciągnąłrękę,żeby
jązatrzymać.–Widzępaniąnieporazpierwszy.
Mieszkapaniniedaleko?
Świadomość,żejąobserwował,gdyonaobserwowała
jego,spowodowałauniejprzyspieszeniepulsu.
–Dośćniedaleko.
–Więcdozobaczenia.MamnaimięDaniel.
–Wyciągnąłrękę,więczrobiłatosamo,ignorującgłos
rozsądku.Poczuła,żejegopalcezamykająsięnajej
dłoni,ściskającjąstanowczo.Wyobraziłasobie,żefacet
wie,corobićtymirękami,itawizjazaparłajejdech
wpiersi,utrudniającracjonalnemyślenie.
Niemogłasięskupić,aonwtymczasiepatrzył
naniąwyczekująco.
–Spróbujmyjeszczeraz–mruknął.–Jajestem
Daniel.Apani
Czekał,żebysięprzedstawiła.Isądzączrozbawienia
wjegooczach,domyślałsię,dlaczegogłoswięźniejej