Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Doktorze,pacjentmaniskipoziomelektrolitówwekrwi!Czy
mammucośpodać?
-Nie,tropeksanihilicynapowinnywystarczyć-odparłidalej
oglądałchorego.Wkońcuodsunąłkoccałkowicie.-Zaraz,zaraz!
Dlaczegoniktniepowiadomiłmnie,żepacjent6021miałamputo-
wanenogi?!-zapytałoszołomionyipoczuł,żerobimusięduszno.
-Właśniechciałamtopowiedzieć…
Doktorwbiłzdezorientowanespojrzeniewznajdującegosię
przednimskrajniewycieńczonegoczłowieka.Niewiedział,cosię
dzieje,ponieważstraciłkontrolęnadsobąizamiastmyśleć,jak
pomócchoremu,uległniepotrzebnymiprzeszkadzającymwtej
chwiliwspomnieniom.Robiłsięcorazbardziejblady,aobojętna
zwykleminaulotniłasięcałkowicie,doktorwyglądałjakczłowiek
rażonypiorunem.
nKimjesttenczłowiekidlaczegojegoobecnośćniepozwa-
laminormalniepracować?Czytomógłbybyćten…Nie,nie,to
nietak.Alezaraz,więziennakurtka,brakdolnychkończyn…To
musibyć,ten…Notak,bezdomny!Rozmawiałemznimkilkaty-
godni,amożemiesięcytemu.Nie,janierozmawiałem,jasięznie-
gośmiałem,drwiłemzniego,krzyczałem.Wtedyniewyglądałtak
źle.Rzeczywiście,jegobrudnaiwychudzonapostaćnieprzyciąga-
ławzrokuprzechodniów,jednakniewydawałomisięwtedy,żeby
miałumrzećzgłodu.Jeślitoon,to,czymógłbyprzeze…Oczym
jamyślę,przecieżsamsiędotegodoprowadził!Amożenie?Kim
jesttenczłowiekidlaczegotakmącimiwgłowie,kimbył,za-
nimstałsięwrakiem?Czyjamampoczuciewiny?Nacodzień
ratujęwieluludzi,więcchybaniemuszęsiebieobwiniaćzajego
stan.Muszęsięskupićimupomóc,anieużalaćsięnadsobą!Lecz
coś,cowywołujewspomnieniaotymczłowieku,odbieramisiły
iczuję,żezachwilęznajdęsięwstaniepodobnymdoniego.Skon-
centrujęsię,boprzecieżniemogązauważyć,żesobienieradzę.
Stracilibydomniezaufanie.Takirenomowanylekarzjakja,nawet
28