Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
ROZDZIAŁPIERWSZY
CiszępanującąwkaplicynaNutmegIslandprzeszył
krzyk.
GabrielMantegna,właśniewychodzącyzpodziemia,
przystanąłnastopniuizacząłnasłuchiwać.Nawszelki
wypadekwyłączyłlatarkę,pogrążająckaplicę
wkompletnejciemności.
Czytokobiecygłos?Zpewnościąnie.Dzisiejszejnocy
nawyspiemiałaprzebywaćtylkouzbrojonaochrona.
Staranniezamknąłzasobądrzwipiwnicyipodszedł
domałegookna,jedynegobezwitraża.Byłozbyt
ciemno,bydostrzeccokolwiek,alewoddalibłysnęło
słabeświatełko.Uzbrojonabandarabowaładom
Riccichzbezcennychdziełsztukiiantyków,
aomamionakłamstwamiwyspiarskaochrona
kompletnieniereagowała.
Gabrielsprawdziłgodzinę.Przekroczyłplanowany
czaspobytunawyspiejużodziesięćminutiwkażdej
chwilimógłzostaćzatrzymany.Odplaży
napołudniowymkrcuwyspy,sdmógłbezpiecznie
odpłynąć,dzieliłogokolejnedziesięćminutmarszu.
Aletenkrzyk…Niemógłodejść,niesprawdziwszy,
cotobyło.
Pchnąłciężkiedrzwikaplicyiwyszedłnagorące,
karaibskiepowietrze.Szkoda,żekaplica,zzałożenia
miejscekontemplacjiikultu,zostałasprofanowana
przezprawdziwemotywyIgnaziaRicciego.
Właśnietutaj,wpodziemiu,bezpośredniopod
ołtarzem,ukrytodokumentysięgającedziesiąteklat