Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oczywiściepracująrazem,adlaniejtozawsze
wykluczałobliższerelacje,zwłaszczażestalemiała
wpamięcibiuroweromanseojca.Zdrugiejstrony
układzLance’embyłbyzupełnieinny.Onalubisię
zabawić,onteż.Ztegowzględuświetniedosiebie
pasują.Przyjaźniąsię,kilkarazywychodziligdzieś
zgrupąznajomychczyzjadaliszybkiposiłek
wszpitalnymbufecie.Nawetgdymiałatrudnydzień,
Lancepotrafiłjąrozchmurzyć.Jednakperspektywa
randkibudziławniejodruchobronny.Natychmiastsię
wycofywała.
–Odebrałocimowęnajegowidok?–zapytała
Cecilia.
DopieroterazMcKenzieuświadomiłasobie,żenie
odpowiedziałanapytanie.Aniniedotarłydoniejsłowa
Lance’a.
–Przepraszam,trochęsięrozproszyłam–wykrztusiła,
nieodrywającoczuodLance’a.
–Widzę–cichozaśmiałasięprzyjaciółka.McKenzie
czułanasobiejejprzenikliwespojrzenie.Nieodwróciła
się,aleczułaprzezskórę,żewbrązowychoczach
Ceciliimalujesięrozbawienie.–Onjestboski,
ażdostajęgorączki.Chybabędępotrzebowaćfachowej
pomocy.Odczegojestspecjalistą?
–Dobrzewiesz,żejestinternistą.Przecieżpracuję
znim–odparowała,nieodrywającoczuodLance’a
zapowiadającegopierwszączęśćwystępu.
Zzachwytemobserwowałajegopłynneruchy,
rozjaśnionąuśmiechemtwarz,dołeczkiwpoliczkach,
błyskwniebieskichoczach.Wyglądałjakznakomity
aktor.Jestdoskonałymlekarzem.Cojeszczepotrafi?