Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
istnieńatramentowegooceanu.Jużczasnawspólnyposiłekmóji
jego.Szelestskrzydełnasilasięnadmojągłową,awuszachwibruje
jękniespełnionejrozkoszy.Murenaprzyczajonazanastępnąfalą,która
zamarłanachwilęzotwartągębą,takżewypatrującczegoś,coby
mogłozdziwić.Alewszystkonanic.Błoniasteskrzydłanawetnie
musnęłymiczubkagłowy.Więcznówstojępokolanawmorskiej
wodziewlepkiejmaziwszystkiegocosięwyrzucazserciumysłów,
żebyudawaćniewinność,imądrość,iuczciwość.Niktnienabierzesię
napieśńsyreniąrozbrzmiewającąodpoczątkuczasudodziś,ido
pozajutrza.
A...może...
.może...jednaksięnabierze?
Przecieżwolimysłuchaćsyreniegogłosuniżspoglądaćwchmury
rozpędzonenaponurymniebie.Zawszetoprzyjemniej.Że
nieprawdziwie?Toicóż?
Narodziłemsięzmgiełcmentarnychikropelkipotu...Popatrz!I
któżbypomyślał,żemożnawtensposób!
Żenibyco?Żetyleszczerościnateraz?Anajutro?
Najutroteżjejwystarczy.Wezmęzwczoraj...Murenauśmiecha
sięzłośliwie.Szaroróżowypłatpłucajakiegośmarynarzarozerwanego
nakawałyprzezrekina.Wyłowiętopłuco.Możeprzydamisiękiedy
jużnaprawdęzbrakniemioddechu..Garśćzawiesistychsmarków,
garśćkłaków,dwaguzikiodparadnegomunduru...
Garśćbluźnierstw...
Garśćpychy...