Pierceniebyłwstaniemupomóc.
Wysiadłzsamochoduispojrzałnaskromnewejście,
przedktórymstaładonicapełnapelargonii.Jedynym
zgrzytembyłaniewielkakartkaznapisem„Do
wynajęcia”umieszczonazaszybą.Drzwiwejściowe
niczymsięniewyróżniały.Mogłyrówniedobrze
prowadzićdoprzychodnilekarskiej,biuraksięgowego,
gabinetumasażuczyakupunktury.
WcentrumCharlottesvillemożnabyłospotkaćwiele
butikówoferującychwyrobyartystyczne
irzemieślnicze,alerezydowalituteżprzedstawiciele
bardziejkonwencjonalnychprofesji.Dawnapartnerka
Pierce’aprowadziławarsztatisklepzceramiką
nasąsiedniejulicy.Aletegodniawszystkobyło
muobojętne.Zignorowałnawetzapachświeżego
chlebazpobliskiejpiekarni.
ByłumówionynaspotkaniezNicoląParish.Nacisnął
dzwonekinieczekającnazaproszenie,wszedł
dośrodka.Wprzeciwieństwiedoupałupanującego
nazewnątrz,wpomieszczeniurecepcjipanował
przyjemnychłód,awpowietrzuunosiłsięzapach
kwiatów.Starszapanizuśmiechemuniosławzrokznad
komputera.
–PanAvery?
Pierceskinąłgłową.Przybyłtudwadzieściaminut
wcześniej,aleniemógłusiedziećwdomuanisekundy
dłużej.
–Proszęspocząć–odezwałasięrecepcjonistka.
–PaniParishzachwilępanapoprosi.
Dosłowniedwieminutyprzedwyznaczonągodziną
spotkaniarecepcjonistkawskazałagestemdrzwi.