Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spowodowała,żeDługiTargzapełniłsię
spacerowiczaminiebyłytojeszczeumy,jakiewidzi
siętulatem,zwłaszczapodczasJarmarku
Dominikańskiego,alemożnajużbyłowopewnego
rodzajupreludium.
AlicjaniebyławGdańskuodjakichśpięciulat.
Początkowyopórprzedtowarzyszeniemmężowi
podczasmeczuwyjazdowegoniespodziewanieprzeszedł
wlojalnościowyimperatyw.Askorojużtubyła,
powinnaprzecieżdobrzewykorzystaćczas,nacieszyć
sięnadmorskimpowietrzem,spojrzećnaparęspraw
zdystansu,ochłonąćnieco.Choćpewniewjego
towarzystwieniebędzietomożliwe.
Zjedlilekkiobiadnastarówceiwybralisię
nawystawę„DrogidoWolności”.
Jaktodobrze,żewszystkozakończyłosię
OkrągłymStołem,anierozlewemkrwigłośno
komentowałaAlicja.Szkoda,żedzisiajinwektywy
zastępujądialog.
Marcinzasadniczonieinteresowałsiępolityką,ale
jegoświętejpamięciwujek,bratojca,podczasspotkań
rodzinnychpotrafiłgodzinamigadaćnatemattego,jak
toczerwonidogadalisięzwybranymisolidaruchami,
gwarantucsobieparasolochronny,grubąkreskę
icałąmasęprzywilejówwnowejrzeczywistości.
WszystkietegadkiomiciezałożycielskimIII
RPMarcinaśmiertelnienużyły,alejednocześnie
przenikałgotenwujkowypunktwidzeniaczuł,żejest
cośnarzeczywtym,cowujekmówi.Niechciałjednak
wdawaćsięwpolemikęzAlicją,bozarazusłyszałby,