Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szufladziemusisięznaleźćcałeobrzmiałeprzyrodzenie
przesłuchiwanego.
Iwtedybędziechodziłojużtylkooto,żebywodpowiednim
momenciezamknąćszufladęjednymmocnymkopnięciem.
BONIFACJAŻART
Idzienapalcach,wężykiem,pomiędzyporozstawianymiwszędzie
taboretami.
„Iluichwtejsalimyśli.Tysiącdziewięciusetczterdziestu
iczterech?”.
Dużo.Bochorychodwiedzającałerodziny,obsiadająłóżka
wdziesięćosóbiczująsiępotrzebne.
Naglesięzatrzymuje.Zerka.CzyBonifacjajużwie?Jeszczetylko
kilkakrokówdookna.
Nienabierzesiępowiedziałajejprzedmomentemsalowa,ale
zgodziłasiępomócwspisku.
Bopanizadaniepolegałobytylkonatym,żebywejść,głośno
zamknąćzasobądrzwiiusiąśćnataborecieobokchorejpoprosiła
salowąta,któraterazskradasięwkierunkuotwartegooknasali
szpitalaprzyulicyBanachawWarszawie.Jestciepłykwiecień1962
roku.Momenteksplozjiwiosny,któraspadanawszystkichsetkami
zapachów.
Aletoniewystarczy.
Czuję!mówizłóżkaniewidomafranciszkankaBonifacja
Goldman.Stoiszprzyoknie.
Alenicniesłyszałaśupewniasięniskakobieta,ubranawczarną
sukienkę.
Twojeperfumywystarczą.
Wszystkozepsułaś,wszyściutko.Pachnącazrezygnacjąsiada
nakrześleobokłóżkachorej.Salowamiałaudawaćmnie,aja
miałamcizacząćczytaćspodokna.
Trzebabyłosięniespryskiwać.Nudzicisiępotwornie,prawda?
UśmiechasięniewidomasiostraBonifacja,któratrafiładoszpitala
zośrodkawLaskach.Rozlanywyrostekrobaczkowy.Perforacjajelita.
Ledwouszłazżyciem.
No,strasznanuda,kochanamoja.Kobietacałujezakonnicę
wczoło.Takanuda,żeczłowiekowigłupieżartydogłowy