Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kawałkiwspomnieńbyłyostrejakpotłuczoneszkło,
któreniezdarniezebrałzpodłogiiwrzuciłdośmietnika.
Najmniejszeodłamkiiledwodostrzegalneszklane
okruchywytarłręcznikiempapierowym.
Byłon,zimnapodłogaismugakrwi,którapojawiłasię
tam,gdysprzątałpozostałościstrzaskanegolustra.
Twardepłytki,naktórychsiedział,wbijałymusię
wkręgosłup.
Amożetowcaleniebyłypłytki?Rozejrzałsię
zdezorientowanywposzukiwaniuznajomychumywalek,
śmietnikaczylustra,aleniedostrzegłżadnejztych
rzeczy.Zamiastzapachutanichręcznikówimydła
wpowietrzuunosiłasiędrażniącawońliliiikadzidła.
Nawetmuzykauległazmianie,stałasięterazciężka,
powolna.Chórgłosów,któreusiłowałynadążyćzajakąś
smętnąmelodią,przeraźliwiefałszował.
Kawałkisięwymieszały,aonzupełniestracił
orientację.
Tenmaleńkiokruszekszkła(szkłobyłoczerwone,
wśrodkupłonęłaświeca)byłwszystkim,copamiętał
zpogrzebu.
WYMYŚLONYKAWAŁEK
Pamiętałtesłowawyraźnie,aleniepotrafiłumieścićich
wżadnymkontekście.Zupełnietak,jakbyistniały
woderwaniuodczasu,wizolacjiodrzeczywistości.
Równiedobrzemogłybynieistniećwogóle.
Ajednaktakiscenariuszpoprostuniewchodziłwgrę.
Boprzecieżgdybysłowa,októrychmowa,
naprawdę
nie
istniały,Kornelniesłyszałbyichztyługłowy,zapętlonych
iodtwarzanychbezustankujakupiornamantra:
…nadalbadaokoliczności,wjakichdoszłodowypadku.
Zderzenieczołowedwóchpojazdów.Wczesnegodziny
poranne,niewielkienatężenieruchu.Świadkowiepodjęli
natychmiastowąresuscytację,leczmimoto…
Słowaukładałysięwzdania,sklejałysięniezdarnie
wsucherównoważniki,aleonitaknicztegonie