Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁCZWARTY
WyspaWhidbey,stanWaszyngton
Godzina2:30popołudniu
GraceBennettzjechałazpromuzSeattleiskierowała
autonadrogętworzącądługi,niecowykrzywiony
kręgosłupwyspyWhidbey.Wielkiekropledeszczu
sunęływgóręprzedniejszyby,zupełniejakłzy
natwarzysmaganejwiatrem.
DeszcziwiatrstopniowoustawałyigdyGrace
podjechaładoswojejskrzynkinalisty,abywyjąć
pocztę,przezchmuryzaczęłonieśmiałoprzeświecać
słońce.Zatrzymałasamochódnapodjeździeiprzez
chwilęsiedziaławaucie,patrzącnaswójdom.Wciągu
tychwielulat,gdybyłażonąoficeramarynarki,
mieszkaławwielumiejscach,lecznaprawdępokochała
dopieroto.Byłtoniedużypawilonnawysokim
nadbrzeżu,zotoczonąróżanymikrzakamialtanką
izwidokiemnazatokę.Domekpamiętałlepszeczasy
iwyglądałtrochękiczowato,leczdlaGraceniemiało
toznaczenia.Byłtobowiemjejdom.
Niewiarygodne,żekupiłagosamodzielnie,bez
udziałuSteve’a.Ostatniorobiławielezaskakujących
rzeczy,aosobą,którązadziwiałanajbardziej,byłaona
sama.
Zwłaszczadzisiaj.Zlekkimdreszczykiemzadowolenia
wzięłazprzedniegosiedzeniatorebkęorazplikpoczty
iwysiadłazsamochodu.Pochyliłagłowę,abyuniknąć
kroplispadającychzliściwiekowychcedrów
ipomknęłaścieżką,starannieomijająckałuże,bomiała
nasobienowiutkiepantoflenaskórzanychzelówkach
orazdrogąspódnicęiblezer.Jedynystrój,który
kosztowałwięcejniżten,tojejsukniaślubna.
Przystanęłanaganku,abyrzucićokiemnapocztę.