Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niemałyudział…Jejustabezwiednierozchyliłysięwuśmiechu.
Narazdrzwiniespodziewanieotworzyłysięnacałąszerokośćido
sali,niczymprzeciąg,wparowałastarszakobieta.Wjednejdłoni
ściskałapękwstążekzprzymocowanymidonichróżnokolorowymi
balonami,wdrugiejtaszczyłaogromnybukietkwiatów,apodpachą
trzymałarówniedużywazon.
MimotegobagażuDanutaniewyglądałanazmęczoną.Nawetjeśli
padałanatwarzisunęłapopodłodze,zaczepiającnosemodywan,
nigdyniedawałategoposobiepoznać.Żyładlarodzinyinie
wyobrażałasobie,żemogłabynieodwiedzićnatychmiastswojego
pierwszego,długowyczekiwanegownuka.
–Myślałam,żeniedamradywszystkiegodonieść,atakbardzo
chciałam,żebyWituśmiałkolorowowsali–rzuciłanapowitanie
iwetknęłakwiatydowazonu.
–Mamo,jeszczeniewybraliśmyimienia.Pozatymonniewiele
rozumie–odezwałasięAdela.
–Dobrze,dobrze,jużjaswojewiem.Wychowałamwłasnedzieci,
tochybasięnatymznam.Aimiępopradziadkubędziedlamałego
idealne.
Adelaniechciałakolejnyrazotymdyskutować.Wiedziała,
żerodzicemająkilkadninawybraniedzieckuimienia,więcnie
zamierzałasięztymspieszyć.
–No,ajaktysię,kochana,miewasz?–zapytałastarszakobieta,
całującjąwobydwapoliczki.
–Trochęobolała,aleogólniecałkiemdobrze.
Adelaostrożnieusiadłanałóżku,bypozwolićteściowejzbliżyćsię
downuka.Chłopczyk,jakbyprzeczuwając,żedziejesięcośznim
związanego,zacząłsięniezgrabnieprzeciągać.Pochwiliotworzył
oczy.
–Boże,jakionjestpodobnydomoichchłopców,gdybylimali.
Matakiesamewłosyioczy!
–Mamo,przecieżkażdedzieckomatakieoczy–powiedziała
Adela.
–Każde,niekażde…–Teściowapokiwałagłowąizaczęławiązać
balonyprzyłóżeczku.–Mojemiałyinneniżpozostałe.
–Faktycznie,trzyniespotykaneosobnikinacałejkuliziemskiej–
westchnęłazrezygnowana.
–Mówisz,jakbydlaciebieWituśniebyłwyjątkowy!–oburzyłasię
Danutaiwyjęłachusteczkę,byzetrzećpotzczoła.
Adelajeszczerazwduchupogratulowałasobie,żewrazzmężem