Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I.NADZIEJAGDZIEONAJEST
Ocieramobfitypotzczołaizniekłamanymzadowo-
leniemprzyjmujęwidokzachodzącegojużsłońca.Nie-
opisanyskwarprzestajenareszcielaćsięniemiłosiernie
zczystegonieba,ustępujeimożnazaznaćniecoulgiod
wszędobylskiegoupału.Zaśnajskuteczniejmożnado-
świadczyćjej,kładącsiędosnuwewłasnymnamiocie.
Choćzanimdoniegowejdę,rozbieramsiędoprzepaski
biodrowejipozostawiamubranienazewnątrz,abynie
wnosićnanimdoposłaniadodatkowejilościgryzącego
ciałopiasku.
Wewnątrzjednakzauważam,żemójnamiotjestjuż
odziwozajęty.MianowiciezajmujegozakonniczkaLi-
sotia,którajestobecnieubranataksamoskąpo,jakja.
Przezdłuższyczasogniskujęwzroknajejnagimbiuście,
czyniąctoodruchowo.wyrywamsięzpewnegostanu,
jakbyhipnozyiprzenoszępytającespojrzenienaoczy
niemejkobiety.Onaspokojniegestykuluje:
„Kiedyśchciałeśmniemieć.Mogęsiępostarać,bydać
ciprzyjemnośćitonaróżnesposobytaką,jakiejoczekują
mężczyźni.Więcjeżelinadalmniepragniesz,tojestem
teraztwoja”.Lisotiakierujerękędoswejprzepaskibio-
drowejzzamiaremjejściągnięcia.Alewcześniejwłasną
rękąunieruchamiamjejdłońizpowagązapytuję:
6