Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rzymskąkolumną,tużprzytoalecie.Ilekroćotwierały
siędrzwi,wapetycznyaromatczosnkuirozmarynu
wdzierałsięostryzapachpłynudoczyszczeniapodłóg.
–Nocóż,uważam,żetoświetnemiejsce.Nareszcie
jakaśodmiana.Ileżrazymożnajeśćkolacjęprzed
telewizorem,oglądającwiadomościipochłaniając
peklowanąwołowinętwojejmamy?–Tatazachichotał.
Musieliśmytrochępoczekać,zanimzjawiłasięnieco
spłoszonakelnerkaiprzyjęłaodnaszamówienie.
Rumieniecnajejtwarzywskazywał,żekompletnie
onaszapomniała,amy,czekającnajejprzyjście,
staraliśmysięskupićnapaluszkachchlebowych.
–Awięcprzyszłaśprostozpracy,Georgio?–Mama
wskazałamójostrzejszyniżzwyklemakijażoraz
nietypowystrój:pogniecionąspódnicęipoplamioną
kawąiatramentembluzkę,którąmiałamnasobiejuż
drugidzieńzrzędu.
–Tak,przepraszam.Zamierzałamwrócićdodomu,
ale…
–…aleniezdążyłaś–dokończyłazamnie,poczym
westchnęła.–Nocóż,miłocięwreszciezobaczyć.
Chociażmuszęprzyznać,kochanie,żewydajeszsię
zmęczonaiwymizerowana.
–Ja…hm,tochybaprzezto,żepróbowałamsiędziś
umalowaćtrochęinaczejniżzwykle.Aletoniemójstyl
–wymamrotałam,strzepującokruchyzkolan.
–Wkażdymraziewszystkiegonajlepszego,tato.
–Uniosłamkieliszekzchiantiipocałowałamtatę
wpoliczek.Poczułamjegocharakterystycznyzapach:
połączenieczystejpościeliipomidorów.–Twójprezent
przyjdziepocztą–skłamałam.Właściwieskłamałam