natychmiastsięrozpłakała.Szlochając,wskazałaspraną
koszulkęKelliiwyjaśniła,żejejniedoszłynarzeczony
uwielbiałtenzespół.Zamiastjąpocieszyć,
zaproponowaćfiliżankęherbatyiposadzićwfotelu,
Kelliwybuchnęłaśmiechemioświadczyła,żenadruk
naswojejkoszulcetraktujejakoironicznykomentarz
dorzeczywistości,amuzykatejgrupytokompletne
gówno.Pojejsłowachkobietanatychmiastwyszła
inigdywięcejniewróciła.
PozatymKelliwieczniesięspóźniałainieuważała,
żepowinnazatokogokolwiekprzepraszać.Nigdynie
przychodziładopracywłaściwieubranaiprawiesięnie
czesała–aleBenowiitakzależało,żebypozostała
wzespole.Niechciałzawieśćciotki.Ciąglepowtarzał,
żewystarczyodrobinazachęty,aKellinapewnozdoła
rozwinąćskrzydła.Miałrację.Spędziłmnóstwoczasu,
cierpliwietłumaczącjej,żepowinnaprzedewszystkim
słuchaćklientów,zamiastoceniaćichprzezpryzmat
muzyki,którejsłuchaliichbylipartnerzyalbonasiłę
wpychaćimwycieczkiznaszejoferty.Niektórzyznich
nieczulisięjeszczegotowinadalekiepodróże
ipoznawanieświata:nadalopłakiwaliswojezwiązki
iniechcieliprzewrócićkartki,byzacząćpisaćkolejny
rozdziałswojegożycia.
StopniowoKelliprzestałasięgarbić,zaczęłazjawiać
sięwbiurzepunktualnieizrezygnowałazpozy
nadąsanejnastolatki.Nienazwałabymjejmożeidealną
pracownicą,alemiałazłoteserceibardzosięstarała
–choćnadalzdarzałysięprzypadki,kiedyzachowywała
sięjaksłońwskładzieporcelany.
–Eee,notak.–Kelliprzewróciłaoczami.