Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
BOGNA
SpróbujmyopisaćBognę.Niebędzietołatwe,jakożeBogna
toraczejzwartacałość,beztwórczychsprzeczności.Tonawet,
cowniejprzejrzyściepospolite,śmieszneiniegodneuwagi,wsumie
składasięnajakąśinność,nawetoryginalność,nawetstyl,trochę
zadziwiającyutakiegoszczyla.Bognyniesposóbomieść
spojrzeniem,pominąć,niezauważyć:jestnarysowanaipokryta
kolorem,wypełniasobąchwilęlubrzeczywistość,zajmujemiejsce
wprzestrzenizjakimświzualnymhałasem.
LeopoldTyrmand,
Dziennik1954
[1]
Zimno,mży,pada.Potemleje.Itakdokwietnia.Pokostkiwbłotnejbrei,
zlodowatąwilgociązakołnierzem.WitamywpaździernikowejWarszawie.
Tyrmandnienawidziłtejporyroku.Łapałprzeziębienia,ciekłomuznosa,
noitahipochondria.Każdekichnięcieupewniałogo,żedopadagogrypa.
„Kiedydeszczześniegiem,siąpiączakołnierze,zawisanadWarszawą,
gdyulicepokrywająsięgęstąmaziąbłota,klejącegosięwkażdej
szczeliniemurów,trotuarów,jezdniWarszawastajesięuciążliwa
iprzygnębiająca.Błoto,błoto,błoto,buropiaskowapapka...”pisał
wjednymzeswoichsłynnychfelietonówostolicyiniebyłatooda
doradości.
Terazteżniejestlepiej.Tyleżedochodzijeszczehałas.Mieszkanie
Krystynyznajdujesięnaparterze,żebyporozmawiaćwspokoju,będziemy
musielizamknąćuchyloneokno.Odprowadzamwzrokiemjazgoczący
tramwajinaglepojawiasięczarnaplama.Tokot.Jestchybataksamo
zaskoczonymną,cojanim.Wszedłprzezokno,siadłnaparapecie
iprzyglądamisiębadawczo.
OdkładamnastółkartkęzZakopanego.
ToBeretKrystynaprzedstawiadomownika.Mieszkamyrazem
odczterechlat.Początkibyłytrudne,alegdytylkoustaliliśmy,żenie
będziemysobiewchodzićwdrogę,doszłodougody.
Czylinajpierwzgodyniebyło.Niepolubilisię.Pewniekocurbył
wrednymsierściuchem,sikałdobutów,rwałnarzuty.O,nawetterazwbił
pazurywkapęiszarpie.Niektórekotytakiesą.Amożetonieon?Może
toonakłębeknerwówisprzecznościwyżywałasięnabiednym
stworzeniu?Niewiem.