Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozlewasięcoślepkiego.
Świtprzyszedłpóźno.Zdałsobieztegosprawę,chociażnie
widziałpromienisłońca,którewłaśniewyjrzałoznadblokuizwolna
oświetlałojegosylwetkę.Jegoklatkapiersiowanieporuszałasię,nie
słyszałteżbiciawłasnegoserca,któretakczęstotowarzyszyło
muwchwilachstresududniącymtłuczeniemztyłuczaszki.Właściwie
toniedoświadczałniczegopozaciepłemsłońca.Spróbowałotworzyć
oczy,alenicsięniestałoibardziejześmiechemniżprzestrachem
odkrył,żenieposiadajużoczu.Wstałpowoli,raczejzciekawościniż
ostrożności,przyszłomutobardzołatwo.Zaskoczyłagowłasna
lekkość,jakbynieograniczałagograwitacjaanizdrętwiałekończyny.
Zkażdymruchemogarniałogoprzyjemnemrowienie,jakaśśpiewna
wibracja,naktórejskrajuczaiłosięcośjeszczedużosłabsze,choć
bolesnewiertławysokichtonówdochodzącezoddali.
Skupiłsię.Nadaldysponowałdwiemanogamiidwomarękoma.
Pobieżneobmacaniesięwskazywało,żepowierzchnięciałapokryła
jednolita,przyjemnawdotykupowłokaonieregularnejfakturze,którą
chciałnazwaćskórą.Pogładziłsiępodłoniachiwibracjesięnasiliły.
Potarłmocniejzgrzytmetalu,tensamdźwięk,któryprzyciągnął
godoblaszaka.Niepokrywałagoskóra,leczpancerz.Chropowaty,
przerdzewiały,odstającytysiącamizadziorówiostrychkrawędzi,
pancerzzgiętejblachy.Zrobiłkilkakroków,rozciągnąłsię,
podskoczył,poczymwejrzałwsiebieiwkotłującejsięprzykażdym
ruchuplątaniniechrzęszczącegoaluminiumnieznalazłanikawałka
swejstarej,sflaczałej,cielesnejpowłoki.Metal:nazewnątrz,
odwewnątrz,wśrodkuinawskroś.Sammetal.Niezostałownimnic
ludzkiego.
Wysokietonywciążgoatakowały,pojawiłosięichwięcej.
Wyczułobokobecność,sięgnąłramieniem,opierającsięocoś
metalowegoisłodkiegowdotyku.Przejechałdłoniązlewejdoprawej
idrżącąbarwąocynkowanegożelazawyrysowałsięprzednim
osiedlowytrzepak.Niewiedziałskąd,alewiedział,żejest
trochękwaśny,zauważyłteżnutyowocowejsłodyczy,truskawkii...
chybaczereśni?Ręcesamezacisnęłysięnapoprzeczce,szybkim
ruchemwyrwałcałośćzziemiiwchłonął,centymetrpocentymetrze.