Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
K
azimierzK.,ojciecSzymona,mieszkałsamotnie
wobszernymdomuzciemnoczerwonej,otynkowanej
późniejcegły,wzniesionymkilkalatprzedwojną.Miały
wnimzamieszkaćbogateciotkiKazimierzaK.,
bezdzietne,jednakporzuciłytenpomysłiprzekazały
domswojemuubogiemusiostrzeńcowi,którywłaśnie
wtedysprowadziłsięześwieżopoślubionążonądoS.,
niedużegomiastaokołostukilometrównazachód
odLublina.Budynek,wtamtymczasieimponujący
iokazały,choćzbytdrogiwutrzymaniudlamłodego
inżynierazarazpostudiach,stałnaodludziu,wciśnięty
międzypolaisady,oddawnaniepielęgnowane.
Wsadziezadomowiłysiędzikiekoty,kuny,bażanty,
czasamiprzemknąłukradkiemlis.Zulicywidziałosię
rozłożystekonarystarychjabłoniigigantycznych
czereśni,którychodlatniktnieprzycinałiktóre
zdawałysięstopniowowchłaniaćpołożonynieopodal
dom.WnimwłaśniewychowywałsięSzymon,tamteż
wciążmieszkał,porozwodziezżoną,jegostaryojciec.
KazimierzK.nieopuszczałmiasta,niemiałznajomych,
nierozmawiałzsąsiadami,córkaiwnuknie
przyjeżdżalidoniegooddawna,synzaginął.Zakupy
zawszeskromne,mimożeuchodziłzazamożnego
robiłwpobliskimsklepie,oddalonymokołotrzystu
metrówoddomu.Mówił„dzieńdobry”,„poproszę”,