Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
Słyszała,jakktośwymawiasłowo„kostnica”.
Zesztywniałazestrachu,zsercemwgardleściągnęła
wodzeKastoraizmusiła,żebysięzatrzymał.Ben
gwałtowniedrapałdrzwiszopy,ażwkońcuustąpiły,
iwbiegłdośrodka.
–Justintamjest–zawołałazrozpaczliwąpewnością.
–Wiem,żetamjest.
–Zobaczymy–odpowiedziałaspokojnieMary,
zsiadajączkonia.
Sarahtakżezsunęłasięzsiodła;nogijejtakdrżały,
żemusiałasięprzytrzymaćrzemieniauprzęży.
–Trzymaj.–Marywcisnęłajejdorękiwodzeswojego
wierzchowca.–Zostańtui…pilnujkoni,kiedybędę
wśrodku.–Zarazjednakdodałałagodniejszymtonem:
–Możepsuwcaleniechodzioniego.
Sarahjednakuważałainaczej.Benmusiałwyczućcoś
szczególnego.Przecieżpodrodzemijałmnóstwociał
inieokazywałimżadnegozainteresowania.Nie
szczekałbyztakimożywieniembezpowodu.
Jejbratbyłwtejszopie.Tam,gdzieterazwchodziła
Mary–zdecydowanymkrokiem,spokojnaidzielna.
Myśl,żezarazmazobaczyćJustina,swojegosilnego,
władczegobratależącegobezżycia…Czarnarozpacz
przygniatałajejpiersi,dusiławgardle…
Iuświadamiałajejzcałąmocą,jakbardzojest
bezużyteczna.Mieliracjęciwszyscy,którzyopisywali
jąjakosłabą,bezmyślnąpannę,zktórejnie
mażadnegopożytku.Przyjeżdżającwtomiejsce,