Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
potemwyznaczętrasęizałatwiępozwolenienaodbycie
lotu.
Rudazmrużyłazieloneoczy.Byłacorazbardziej
zdenerwowana.
–Niemamyczasu.Musimystarowaćjuż.
–Trudno.Wlotnictwieobowiązująsztywne
procedury.Mogęstracićlicencję
–Niechpanposłucha–Dalszesłowazagłuszyłnagły
piskopon.Rudazaklęłapodnosem.–Niemamyczasu
nadyskusje!Ruszamy!
Czarnysamochódmknąłprostonanich.J.T.poczuł
sięnaprawdęnieswojo.
–Cojest,dodiabła?
Niebawiłasięwwyjaśnienia,tylkowepchnęła
godokabiny.
–Ruszamy!Już!Oninieprzyjechaliwymienić
przyjaznegouściskudłoni!Zaręczam.
Patrzącnasamochód,J.T.gotówbyłjejuwierzyć.
Chwyciłwalizkę,wrzuciłjądokabiny,potempomógł
wsiąśćwłaścicielce.
–Nieznoszę,jakTeaganmarację–mruknął
dosiebie.Zapiąłpas,zatrzasnąłdrzwi,uruchomiłsilnik
iruszyłpopasiestartowym.Samolotnabierał
szybkości,gnanyodgłosemwystrzałów.–Strzelają
donas!
–Owszemijeślizarazniewzniesiemysię
wpowietrze,zamieniąnaswkulęognistą!
–Kimpanijest?–Wcisnąłgaz.–Jeśliuszkodzą
misamolot
–Przestańpangadać,tylkoskupsięnastarcie!Jak
ujdziemyzżyciem,toporozmawiamy.