Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
CharlieQuinnsazaciemnionymikorytarzami
gimnazjumwPikevilleznarastającymniepokojem.Nie
byłtoklasycznyporannyprzemarszwstydu.Raczej
głębokiegożalu.Tookreśleniedoskonalepasowało
dosytuacji,ponieważwłaśniewtymbudynkupierwszy
razuprawiałasekszfacetem,zktórymniepowinna
tegorobić.Aściślejmówiąc,wsaligimnastycznej,
codowodziło,żetatamiałracjęwkwestiizagrożeń
płynącychzpozwolenianapóźnepowrotydodomu.
Skręciłazaróg,ściskającwdłonitelefon.
Niewłaściwychłopak.Niewłaściwymężczyzna.
Niewłaściwytelefon.Iniewłaściwadroga,ponieważ
Charlieniewiedziała,dokądidzie.Okręciłasię
napięcieizaczęławracaćsamądrogą.Wszystko
wtymgłupimbudynkuwyglądałoznajomo,alenicnie
znajdowałosiętam,gdziewedługniejpowinno.Pamięć
zawiodła.
Skręciławlewoiznalazłasięprzedgabinetem
dyrekcji.Pustekrzeaczekałynaniegrzecznych
uczniówwysłanychnadywanik.Plastikowesiedzenia
przypominałyte,naktórychCharlieprzesiedziała
pierwszelata.Zapyskowanie.Zakłótnie
znauczycielami,kolegamiikoleżankami,wyżywanies
namartwychobiektach.Jejdorosławersjazdzieliłaby
wtwarzswojąnastoletniąwersjęzato,żebyłataką
zołzą.
Oparładłońoszybęizajrzaładociemnegobiura.
Wreszciecośwyglądało,jakpowinnowyglądać.Wysoki
kontuar,zaktórymbrylowałapaniJenkins,sekretarka