Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nowawanna
dlaAgnieszki
Mieszkanienaostatnimpiętrzedwunastopiętrowegowieżowca
mapoważnąwadę,żejeśliniechcesz,bybezprzerwytrzaskały
drzwiiprzeciągprzesuwałcimeble,musiszmiećwszystkieokna
pozamykane.Czasemjednaknawettoniepomaga.
Wyciewiatruwpołączeniuzhałasamidobiegającymizulicy
sprawiało,żecorazczęściejmiałamproblemyzzasypianiem.
Koleżankazpracydoradziłamizakupieniezatyczekdouszu.Niby
skutecznametoda,aletoniedlamnie.Bałabymsię,żenieusłyszę,
żektośdobijasiędodrzwi,żebypoprosićopomocalboostrzecprzed
pożarembudynku.Nie,wolałamjużraczejnocespędzane
naprzewracaniusięzbokunabokwskotłowanejpościeli.
KtóregoświeczoruodwiedziłmniepanJuliansympatyczny
sąsiadwwiekuwczesnoemerytalnym.Poprosił,abympożyczyła
mutrochęcukru.Chciałupiecciasto,bidula,aleniesprawdził
wcześniejstanuswoichzapasów.Nasypałammucukrudoszklanki,
mimotoniekwapiłsięzodejściem.Nizgruszki,nizpietruszkizaczął
sięzwierzać,żejestwdowcem,żebardzokochałswojążonę,
żemyślał,żemiłośćzapewnijejbezpieczeństwo,będzietarczą,która
ochroniprzedzłemi...
WtymmomenciepanJulianrozpłakałsię.Nibydorosłyfacet,
aryczałjakbóbr.Doprawdy,żenującewidowisko.Zaparzyłam
muherbatyziołowejnauspokojenieiwysłuchałammętnawej
opowieściorodzinnymszczęściuprzerwanymzawinionąprzez
konowałówtragedią.
Dopieropodwóchgodzinachudałomisięodniegouwolnić.