Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
Wszystkiemartweciałajesień
Tonawetniejestmżawka.
Dymniemożeprzebićsięprzezwilgotnepowietrze,wisiwokół
jasnychwłosów,gęstnieje,gdykobietanabalkoniedodajekolejny
wydech.Papierossiętli,przezwyciężadeszcz.Nasiąkniętabibułka
skwierczyprzykażdymzaciągnięciu.
Ochroniarzstoipoddaszkiemprzeciwległegoblokuispogląda
wgórę.Obserwujekobietęnatrzecimpiętrze.Onaowiniętabiałym
szlafrokiem,lewąrękęwłożyłapodpachęprawej,prawącochwila
podnosidoust.Wydmuchujekolejnykłębekdymu,któryotaczają,
utrzymujesięchwilęiznikapochłanianyprzezkropelkideszczu.
Onteżpalipapierosa.Majeszczechwilę,zanimbędziemusiał
ruszyćnaobchódosiedla,odciskającpiętnoelektronicznym
kontroleremnaczujnikachrozlokowanychwzdłużobowiązkowejtrasy.
Wilgotnamgłaosiadamunatwarzy,koszuli,spodniach.Przeciera
oczyręką,znowuspoglądawgórę.Kobietaweszładodomu,zamknęła
drzwibalkonu,opuściłarolety.Ochroniarzgasipapierosawkałuży,
petzamieniasięwstatekdryfującykuprzepełnionejstudzience.
Zwłokinadrugimpiętrzewpatrująsięwokno.Tużnadnimi
zatrzaskująsiędrzwi,skrzypinienaoliwionymechanizmrolety.
Ułożonenatapczanie,zpoduszkąpodgłową,włosamiodsłoniętymi
ztwarzy,upiętyminaczoletak,byniewpadaływoczy,dłońmi
splecionyminapiersijakdomodlitwy,wpatrująsięwoknoiczekają.
Wkuchnipiętroniżejkobietamogłabyzacząćprzygotowywać
obiad;mógłbytobyćrosół,makaron,ziemniaki,potrawkazkurczaka,
sałatka.Nierobitego.Siedziprzystole,palipapierosa;patrzyjak
wodachłoszczeszybę.Spoglądanasmużkiparyunoszącesięnad
szklankąkawy.Kiedystrzepujepopiółdopopielniczki,rozlany
naspodkunapardrga.Mążjużsięubrał,zarazwyjdzie.Jegoszklanka
stoipustanabarku,spodekjestsuchy.Gdyonwrócipopołudniu,ona
wyjdziezkuchni.Terazwypali,wypije,niebędzienicjadła.Może