Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Guylorda,ajednocześniemogęznimrozmawiać,jeśli
bardzotegozapragnę…–Wzruszyłemramionami.
–Namójrozumprzyszłośćpowinnabyćpoinformowana
okradzieży.Niewiadomotylko,zjakiejprzyszłości
przybylidonaszłodzieje.Niewiem,czydzielinasodnich
dziesięć,trzydzieściczystolat.Tojestbardzoważne.
–Zapomniałeśdodać,żeniewiemyrównież,jaksię
donichdobrać…–ponurouzupełniłSarkissian.
Milczałem.Kawazdążyłaniecoprzestygnąćimożna
jużbyłojąpićbezobawyopoparzenieprzełyku.
Przechyliłemkubekpięćczysześćrazyityleżrazygorący
aromatycznynapój,radujączmysłsmaku,spłynął
dożołądka.
–Owen…–Sarkissianwychyliłsięipuknąłmnie
palcemwkolano.–Mówiłemprzedchwilą,żeniewiemy,
jaksiędonichdobrać–powiedziałznaciskiem.
–Dlaczegomilczysz?
–Och,niejestażtakźle–rzuciłemniedbałymtonem.
–Niepowieszchyba,żemaszpomysł?
–Powiem.
Pomysłbyłwbardzoniemowlęcymwieku,żył
odjakiejśminutyczydwóch.Wpadłmidogłowy,araczej
wyklułsięczyteżskonkretyzował,przydrugimłyku
gorącejkawy.
–Notopowiedz…
–Tojestzgrubnebardzo…Mniejwięcejtak:musimy
znaleźćśladywcześniejszegopobytutychprzestępców
wnaszychczasach.
–Myślisz,żetubyli?
–Jestempewien.Musieliprzyjrzećsięokolicy,musieli
zaminowaćszosę,możezaangażowaćjakichśludzi…Nie
wiemdlaczego,alejestemprzekonany.Bylitujuż
wcześniej.Wokolicymusiałyzostaćponichjakieśślady,
atypowinieneśjeodnaleźć.Topodstawowarzecz,bez
niejniemamycobraćsiędoroboty.
–Acojestdalej?Heyroud?