Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Awięctomożnakupićzagręwbilard.Barrington
patrzyłzpodziwemnaoświetlonelampionami
ogrodoweścieżki.Ojcudziewczynyzapewnezależało
właśnienawywarciutakiegowrażenia.Ogród
zadomembyłzacisznyidobrzeutrzymany.
Tylkopoczęści.Mercedeszerknęłananiego
zukosa.Wmundurzebyłomubardzodotwarzy.Guziki
lśniływświetlelampionów.Ojciecinwestujedochody.
Spróbujęzgadnąć.Inwestujewkontakty,takjak
dzisiaj.Bystrośćjegoumysłusprawiłajej
przyjemność.Barringtonbyłprzenikliwymczłowiekiem.
Czynienazbytprzenikliwymjaknapotrzebyojca?
Dzisiejsząkolacjęwydałpoto,żebyzareklamować
stoły.
Zgadywałprawidłowo.Owszem,ojcieczaprosiłgości,
żebyułatwićsprzedażstołów,alerównieżpoto,
bykupićBarringtona.Możechciałgopozyskaćdla
zwiększeniarozgłosuprzedmistrzostwamiAnglii?
Aletojeszczeniewyjaśniamojejobecnościtutaj.
Niemamzamiarukupowaćstołuipaniojciecdobrze
otymwie.
Byłzbytprzenikliwy.Mercedeswolałazmienićtemat
rozmowy.
Czymsiępanwłaściwiezajmuje,kapitanie?Mapan
jakieśplanynadalsząprzyszłość,gdyopuścipan
Brighton?Amożepoprostuczekapannarozkazy?
Przezcaływieczórrozmawialiśmyobilardzie,ale
niczegoniedowiedziałamsięopanu.