Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeChloeusiłujedelikatniegopodrywać,coniezbyt
goucieszyło,bonieprzepadałzakobietami
oanorektycznychkształtach,choćbyłyniewątpliwie
natopie.Podobnieprzerażałygokobietyzbytokazałe,
czegodobrymprzykłademmogłabyćdziwna
osobniczka,którąspotkałnatyłachposiadłości.
Jakieżbyłojegozdziwienie,gdyniespodziewanie
otworzyłysięniewidocznedrzwizbokusalonu
idopomieszczeniawsunęłasięniezdarnie,niosąc
przepełnionątacę,tasamakobieta,októrejprzed
chwiląpomyślał.Niemiałajużnasobiekoszmarnego
dresu;przebrałasięwszarąspódnicęibiałąbluzkę,
obiezbytworkowate,ananogachnosiłapłaskie,
sznurowanepantofle,odpowiedniejszedladużostarszej
osoby.Nadaljednakwyglądaładośćdziwacznie,bonie
przyczesałasięaniodrobinę.
‒O,Ellen,jesteś…‒odezwałasięmatka,poczym
zwróciłasiędoMaxa.‒ToEllenMountford,moja
pasierbica.
Ellenzaczerwieniłasię,copogorszyłotylko
niezręcznąsytuację,agdyniezdarnieusiadła
nakanapieobokChloe,wszyscypomyślelichyba
tosamo:żetrudnoowiększykontrastpomiędzy
kobietamiwpodobnymwieku.
‒Czymamnalewać?–wydukałaEllen.
‒Oczywiście,nalewaj,kochanie…
Maxprzyglądałsięuważnienowoprzybyłej.Kiedy
nalewałamukawyiprzypadkiemdotknęlisiępalcami,
wyszarpnęłarękę,jakbyporaziłjąprąd.Gdyjednaksię
nieczerwieniła,miałabardzozdrowącerę.Wyglądała,
jakbywiększośćczasuspędzałanaświeżympowietrzu.