jednymszczegółem.Przyokniestałwysokimężczyzna,
wyglądającnahałaśliwąulicę.Kujejuldzebył
całkowicieubrany.Rozejrzałasiępospiesznie
popokoju,abysięupewnić,żeniemawnimnic,
copozwoliłobymupomyśleć,żejestodmieńcem.
Naszczęściewszystkowydawałosięwporządku.
Zaścielonełóżko,biurko,naktórymstałjedynielaptop
iksiążka,którąostatnioczytała.Jednazszuflad
wkomodziebyłalekkouchylona,alewidaćwniejbyło
jedynieschludnieposkładaneubrania.Żadnychzdjęć.
Żadnychobrazów.Gołaścianapojednejstronie,okno
podrugiej.
Nigdywcześniejnieprzyszłojejdogłowy,żetak
samomógłwyglądaćjejpokójwakademiku,
wzakonnejcelialbonawetwwięzieniu.Byłzupełnie
bezosobowyiniemówiłnicoosobie,którawnim
mieszkała.
Wtejchwilijednakniemiałaczasu,żebyotym
myśleć.Mężczyzna,którydotejporyspoglądał
naruchliwąulicęBronxu,odwróciłsię.
Przezchwilęmiaławrażenie,żecośsięstałozjej
głową.
PrzedniąstałIzar.
OkrutnyIzar,któregotaknaprawdęznałajedynie
zfotografii.Człowiek,którybyłprzyczynątylujej
cierpieńi,który,choćnieuchwytny,byłstałym
elementemjejżycia.Przesłaniałjeswoimcieniem,
swojąmilczącąobecnością.
Kaypowiedziałaonim,żejestpiękny.
Izarniemógłbyćpiękny.Izarbył…Izarem.Nikim
ponadto.