Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Żebiegalizlatarkami?–upewniłsiękomisarzkry-
minalny.
Żandarmpotaknąłgwałtownie.
–Wiepan,pocobawiłemsiętamugórywdendro-
loga?–PytanieDewartazawisłowpróżni.–Boza-
uważyłem,żeniektórekonarytychmniejszychdrzew
sąświeżopołamane.–Samsobieodpowiedział.–Ktoś
jeusunął,żebyniezasłaniaływisielca.Ale!–Podniósł
palec.–Powinnyśmywziąćpoduwagęinnąwersję,
żeDermuthsamtozrobił.Najpierwściąłkonaryzasła-
niającewidok,potemsiępowiesił.
–Poco?
–Żebygobyłowidać–wytłumaczył.–Alewtedypani
Klarawidziałabyjednoświatełko.Skorowidziałaich
więcej,byłtamktośjeszcze.Podejrzewamnawet,żekie-
dypańskakuzynkadostrzegłaświatłolatarek,Dermuth
jużdogorywał.Ci,którzygozamordowali,najpierwgo
powiesili,adopieropotemobcięliprzeszkadzającega-
łęzie.Dziękitemuwcześniejodstronymiastaniebyło
ichtakdobrzewidać.
–Zestronymiastanie,alestądjużtak–zauważył
Walslebenradośnie.
–Wszystkichstronświataniemoglizabezpieczyć.
Aletoniewszystko–rzuciłDewart.–Śladynapniach
sądoskonalewidoczne.LudziezpowiatowegoKripo
powinnijeznaleźćbezproblemu.
–Alenieznaleźli.
–Myślę,żeznaleźli,tylkozjakiegośpowodujezigno-
rowali.
–Równiedobrzesprawcymoglizostawićgałęzie
wspokojuinieryzykować–zauważyłWalsleben.
45