Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–zażartowałaAllegra.–Niepowinnaśgoskreślać
ztegopowodu.Robisztakzkażdymprzystojnym
mężczyzną.Minęłojużprzecieżdziesięćlatodtej
historiizDominikiem.
–Ucieszycięwięcwiadomość,żezgodziłamsiępójść
znimnakolację.Oczywiściebędziemyrozmawiać
ointeresach.
–Noproszę…–uśmiechnęłasięAllegraiBianca
odetchnęłazulgą,widząc,żesiostrajużbardziej
przypominadawnąsiebie.Alenadalniechciałajej
martwićopowieściamiodziadku.JakwrócądoNowego
Jorku,będąmiałydośćczasu.
–Tonietak,jakmyślisz.–Potrząsnęłagłową.
–Martwięsięzdrowiemdziadkaitym,oconas
poprosił.Mówiłoswoichutraconychkochankachtak
często,żestałysięczęściąnaszegodzieciństwa.
Zastanawiamsię,dlaczegonagletotakieważne,żeby
jeodnaleźć.
–Niemampojęcia.Chciałabymteżwiedzieć,skąd
wogólejemiał.AlegdyMatteoodnalazłnaszyjnik,
przyjemniebyłopatrzeć,jakczulegodotykał,jakby
naprawdętabiżuteriabyłajegoutraconąkochanką.
–Udałomisięodnaleźćbransoletkę.Masiępojawić
naaukcjiwNowymJorkuwprzyszłymtygodniu.
Próbowałamsięskontaktowaćzwłaścicielemiodkupić
bezpośrednio,alesięniezgodził.
–Naaukcjiprzebijeszkażdego.Niepowinnaśjużiść?
–spytałaAllegra,spoglądającnazegarek.
Biancapoczuła,żeogarniająjąwątpliwościnamyśl
okolacjizLwemDragunowem.Niemiałazamiaru
reprezentowaćjegofirmy,ajegonalegania