Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Miłomipoznać,jestemMatt.
–WitamynaWildfire.Topanapierwszyrazwroli
pracownikatymczasowego?
–Zgadzasię.–Mattuśmiechnąłsięzżalem.–Może
teżostatni,sądzącpotymlocie.
–Och,niechpandaspokój,Matt.–Dziewczyna
przytrzymywaławłosyobiemarękami,żebynie
zakrywałyjejtwarzy.–Byłoświetnie.
Jejuśmiechsugerował,żelotzturbulencjamitodla
niejczystaprzyjemność.Samniemógłpowściągnąć
uśmiechu.Czyżbybyłarównieodważnajakatrakcyjna?
–LiaRoselli–przedstawiłasię,jednąrękąpuszczając
włosyiwyciągającjądoSama.
Wiatrprzykleiłlokidojejtwarzy,roześmiałasię,
odsuwającjenabok.Jejśmiechbyłtaksamo
urzekającyjakcałareszta.Nicdziwnego,żeJack
szczerzyłzęby.DopierowtedySamuświadomiłsobie,
żejegotwarzwciążprzecinaszerokiuśmiech.Prawdę
mówiąc,pozbyciesięgowymagałopewnegowysiłku.
–Mamgdzieśgumkę.–Liasięgnęładomiękkiej
skórzanejtorebki,którawisiałanajejramieniu.
–Przepraszam,powinnamwyglądaćbardziej
profesjonalnie.
–Niemogłapaniwiedzieć,żetuzanosisięnacyklon.
–Jackodwróciłsiędoniej,puściwszydłońMatta.–Jack
Richards.
–Och,topanjestmoimpilotem.–Liauścisnęłajego
dłoń,porzucającposzukiwaniegumki.–Toświetnie.Już
niemogęsiędoczekać,kiedyzaczniemypracować.
–Panijestratownikiem?
Samniechciałtegopowiedziećztakimzdziwieniem.