czekał,ażchaoszamienisięwcywilizowanyposiłek.
ZanakryciestołuodpowiadałaElena.Liarozejrzałasię.
Gdziesiępodziałyspecjalnesztućce,którymiAngel
mogłajeśćsamodzielnie?
–ToBruce!–zawołałaElena.–Mówi,żetoważne.
Bruce?Jejszefzestacjipogotowia?Więcejniższef,
prawdęmówiąc.Toonnamówiłjądokształceniasię,
dziękiczemuuzyskałakwalifikacjepozwalającezdobyć
pracęwzałodześmigłowcaratunkowego.JeśliBruce
twierdzi,żecośjestważne,tojest.Czyżbywzywano
posiłkizpowodujakiegośwypadku?
–Idę!–Hałaswokółznówsięwzmógł,aleLiabyła
ledwieświadomadrobnejsprzeczki,gdymatka
wyciągnęłasłuchawkizuszuGuyaczytego,żeFiona
strofowałaElenęzabraksztućcówAngel.Nieumknęło
jejzato,żeNicopatrzyłprzedsiebieinajwyraźniej
potrzebowałwsparciaaniżemilczenieojcabyło
głębszeniżjegonormalnacierpliwość.Jednak
tesprawymusiałypoczekać.
–Bruce?–Liaodsunęłaztwarzydługiekręcone
włosyiprzycisnęłatelefondoucha.–Cześć.Cosię
dzieje?
Poziomhałasubyłwciążzbytwysoki,bymogła
dobrzesłyszeć,więcwymknęłasiędoholu.
–Powtórz,proszę.Comiałabymzrobić?
Ciszabyłajednąztychrzeczy,któreSamTaylor
najbardziejlubiłnaWildfire.Zwłaszczaotejporze
dnia,kiedysłońceprawieschowałosięzahoryzont,
atropikalnekwiatypachniałyintensywnie.
Wziąłgłębokioddechinamomentzamknąłoczy.