Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdartymiędzytym,couważałzasłuszne,atym,
comusiałzrobić,uznałwkońcu,żeniemożesobie
pozwolićnato,byFredwtymmomenciewylądował
wwięzieniu.
Nieskłamałaleniepowinnapanijużnigdy
spotykaćsięznimsamnasam.
Niezamierzam.
SmithwysiadłiotworzyłdrzwiczkiodstronyDelii.
Gościewychodzącyzhoteluprzystanęliizciekawością
patrzylinaczarnąlimuzynę.
Pewniebiorąnaszagwiazdyrockaroześmiałasię
Delia.
Niechsobiemyślą,cochcą.Napewnonicpaninie
jest?zapytałMarcus.
Nie,wszystkowporządkuodpowiedziała,
pieszczącwzrokiemjegotwarz.Jeszczerazdziękuję.
Niemazaco.Zobaczymysięjutro.
Międzypierwsząadrugą,wfoyerdorzuciła.
Smithpodałjejrękęipomógłwysiąść,anakoniec
obdarzyłszerokimuśmiechem.
Zarumieniłasię,bonadalonieśmielał.
DobranoczwróciłasiędoMarcusa.
Uśmiechnąłsię.
Dobranoc,aniołku.
Jaknaskrzydłachprzemknęłaobokgapiącychsię
turystów,weszładohoteluipofrunęłaprostodowindy.
Gdywłasnymkluczemotworzyładrzwiiweszła
dohotelowegoapartamentu,zastałaogromnie
zdenerwowanąBarb.
Gdzieśtybyła,kochanie?!wykrzyknęła,załamując