Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–MożeAriadnanarainamjakieśkoleżankispragnione
wolnościpodbudowanejkilkomamilionamizkonteks-
mężów?
–Napewno.–Nalałemsobieipodałembutelkę
Yayotowi.–Jutrowracamydodomu.Zarazpołączęsię
zklientkąiumówięnarozliczenie.Tylemamdowas.
Jeszczejedno:jakwracamy?
–Anieuważasz,żetwojezarządzenie,byśmyzawsze
jeździliosobno,niedotyczyrozwódek?Przecieżtobez
sensu–mruknąłClaude.
–Posłuchajmnie,bączku.Zaczynaszdopierokręcićsię
wtejbranży.Pewnerzeczymusządziaćsię
automatycznie,atozdobywasięprzeztrening.
–Nadałemtwarzymiływyraz.–Pewnie,żemoglibyśmy
mieszkaćwjednymhoteluiwracaćtymsamym
samolotem,alejeślimamjakoszefmiećwprzyszłości
zciebiepociechę,tomuszębyćkilkurzeczypewien.
Międzyinnymitego,żeniepodejdzieszdomnienaulicy
inierykniesznacałegardło:„Znowukogośśledzimy,
Owen?”Sammamnakonciekupęsprawzawalonych
przezidiotycznedrobiazgiiprzyrzekłemsobie,
żewyeliminujęje,choćbyniewiemco.Dlategobędziemy
sięzawszekonspirować,nawetjeślitoczasemwygląda
nakiepskikryminał.Niemawięcejpytań?Notożegnam
panów.Lecęjutroodziewiątejpiętnaście.Jedenzwas
możeleciećzemnąalbolećcierazem,byleniewszyscy
trzejtymsamymlotem.Pa!
Dopilidrinkiipożegnalimnieniedbałymskinieniem
dłoni.PołączyłemsięzAriadnąWoodbezpodsłuchowym
kanałem.Poinformowałemjąopomyślnymzakończeniu
pracy,umówiliśmysięnazajutrznadrugąioboje
zadowoleniodłożyliśmysłuchawki.Zarazpołożyłemsię
spać,byniejeśćkolacji,iniemiałem,niestety,żadnych
proroczychsnów.