Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
A
oddziałureanimacjiczteryrazynadobę.Wyglądałjak
utomatycznydezynfektorprzemierzałkorytarz
dużytłokbezdna:jeździłwizpowrotem,
bezsensownieiuparcieusiłującsprężyćpowietrze
wczworokątnymcylindrzekorytarza.Najeżdżałnamnie
jużdziewięćrazy.Terazprzystanął,cierpliwieczekając,
przejdęprzezeńjaktresowanytygrysprzezpłonącą
obręcz.Skierowałsięnakoniecpomieszczenia,podokno,
gdzieszczególniestarannieoczyszczałścianyipodłogę
znaniesionychprzezemniebakterii.Zakażdymrazem
gdyprzygotowywałemsiędoskokuprzezobręcz,tryskał
mgłąjakiegośpreparatu,dziękiczemuchybajuż
podrugimraziecałytchnąłemspecyficznymszpitalnym
zapachemświeżościichoroby.Cholernejczystości.
Pokażdejdezynfekcjiszedłemdołazienki,
byprzynajmniejztwarzyidłonizmyćosaddezopary.Gdy
dziewiątyrazwróciłemzsanitariatuioparłemsię
ościanęprzyoknie,dobiegłmnieszept:
Pst!Proszępana!
Pielęgniarkastaławgłębikorytarza,trzymającdłoń
naklamce,drugąrękąprzywoływałamnie,jakbysam
szeptniewystarczał.Szybkoprzemierzyłemdzielący
mnieodniejodcinek.Zasłoniłapiersiądrzwiizatrzymała
mniegestemotwartejdłoni.
Odzyskałprzytomnośćpowiedziaławolno
iwyraźniejakbywobawie,żesłaboznamamerykański
imogęopaczniezrozumieć.Żadnychrozmów!Może
gozabićgłośniejszydźwięk.Tylkodlategopana
wpuszczamy,żeonciąglepanawzywaidenerwujesię.
Proszęgouspokoićiodrazuwyjść.
Dobrze,siostro.Przyrzekam.
Wpatrywałasięwemniekilkanaściesekund,szukając
wmoimspojrzeniupretekstu,którypozwoliłbyjej
wycofaćsięzzezwolenianawizytę.Bardzo,najbardziej