Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
B
dziedzinąprzemysłu.Jejwyrobompoświęcałemtyle
ranżametalowanigdyniebyłamojąulubioną
uwagicoprzeciętnykotnasionomsosnykanadyjskiej.
Chybażejakaśgrudametaluzostałauformowana
wzgrabnąkaroserięalbonawierconoją,tworząc
jednookiegopotomkaSamuelaColta.Tymczasem
tazwykłażelaznaklapawpodłodze,tenpłatmetalu,
kupkarozwalcowanejstaliuformowanajednym
uderzeniempotężnejprasyprzyciągałamójwzrokjuż
ponadczterdzieściminut.Stałemobokniej,odstrony
zawiasów,wstrzymującoddech.Odgodzinyniepaliłem
ibezgłośnieoddychałemprzezszerokootwarteusta.
Gdybytrzeba,bezwahaniasfajdałbymsięwspodnie,
bylecicho.Palceprawejrękizdrętwiaływkieszenikurtki,
aletymsięnieprzejmowałembyłotoodrętwienie
dobrzemiznane.Dłońciasnoopięłaidealnie
wymodelowanąkolbęwielkiegoelephantaopartegolufą
odnodużejkieszenibezklapy.Niebałemsię,żezaczepię
ocośwyciągającbrońelephantniemiałżadnychozdób,
żadnychwystającychczęści,niemiałnawetmuszki,tylko
delikatnyobływystępnakońcukrótkiejtrzycalowejlufy.
Muszkaniebyłapotrzebna:amatorzyniebraligodoręki,
azawodowcywiedzieli,żewystarczymuśnięciepocisku,
byoderwaćrękęodtułowia.Podobrymtrafieniu
wkręgosłupofiaraśmieszniezałamywałasiędotyłu
iuderzałagłowąwpiętywłasnychstóp.
Lewąrękąwymacałemwkieszenizapalniczkę.Ichoć
byłabezszmerowa,awcałymbudynkuniezostałnawet
skrawekszybywoknieiostryjaklancetprzeciąg
niewątpliwiewyciągnąłbyodrazudympapierosa,nie
zapaliłem.Wiedziałem,żeChinagliasiedziwswojejnorze
napiętyjakkatapultainiezabardzochciałemzwalniać
sprężynę.
Przestałemsiębawićzapalniczkąiszybkomrugnąłem
kilkarazy.Bardzochciałem,bydrgnięcieklapybyło