Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WOJNA
Lato1939byłosłoneczne,piękne,niezapomniane…Razemzmoją
siostrąZosiązwiedzaliśmySzczawnicęiokolicznerejony:Sokolicę,
TrzyKorony,przełomDunajcaiKrościenko.Wdrodzepowrotnej
doLwowazatrzymaliśmysięnaparędniwKrakowie.Potemzmoim
ciotecznymbratemLeszkiemLangepojechałemnadCzeremosz,
doKut.Kąpaliśmysię,łapaliśmyryby,chodziliśmynawycieczki
inagrzyby.
WdrugiejpołowiesierpniaprzyjechałdonaszeLwowamójojciec.
AutobusemdotarliśmydoŻabiego,atamtatowynająłprzewodnika
itrzymałehuculskiekonikiiwybraliśmysięwgóry:przezZełeną,
BurkutiSzpycienaPopaIwana.JadącpodSzpyciami,śpiewaliśmy
zLeszkiempiosenkę,którejnauczylinasznajomiharcerze:„Jeszcze
Polskaniezginęła,pókiBógnadnami,jeszczeHitlerbędziewisiał
dogórynogami…”.Ojciecjakośtaksmutnonanaspopatrzył
ipowiedział:„Jeślitakśpiewacie,tojużchybabędziewojna”.
ParędnipóźniejLeszekpojechałdosiebie,doŁucka,tato
doLwowa,ajaspędziłemostatniedniupalnegosierpniauszkolnego
kolegi,RenkaMerza.OjciecRenka,inżynierLeopoldMerz,był
nadleśniczymwMizuniuWielkimnadŁomnicą,niedalekomiasteczka
Dolina.Wkierunkupołudniowymhoryzontzamykałydwiewielkie
karpackiegóryŁysaiLuta,pokrytegęstymiświerkowymilasami,
gdziewędrujączRenkiemledwieuciekliśmyprzedgoniącymnas
niedźwiedziem.
1wrześniaprzedśniadaniemwybraliśmysięzRenkiemnarydze.
Naskrajulasuzobaczyliśmyzgrajęwiejskichwyrostkówukraińskich,
rzucającychkamieniamiwtablicęnadleśnictwazgodłem
państwowym.Przepędziliśmyichsamąmetodąbombardując
kamieniami,alenarydzejużnamsięniechciałoiść.Wróciliśmy
dodomu,byposłuchaćradia.Zwykleaudycjarozpoczynałasię
odhymnupaństwowego,wtymdniuzabrzmiałajednak
Warszawianka:„Otodziśdzieńkrwiichwały…”.Komunikatnie
pozostawiałzłudzeń.HitlernapadłnaPolskę.
Musiałemdostaćsiędodomu,doLwowa,aleniebyłotołatwe.