Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Warszawa
LeciałemdoPolskirazemzkilkomaamerykańskimirodzinami,
którewracałydodomuzadoptowanymiukraińskimidziećmi.
Dziwacznerodziny!Rodzicemówiątylkopoangielsku,dzieci
-tylkoporosyjsku.Alewszyscydoskonalesięrozumieją,chłopcy
zwracająsiędokobiet"mama",teswobodnieodpowiadają.
Dzieciakibawiąsięzesobą,wymieniająsięzabawkami,które
dostaływsamolocie...Zjednąztakichrodzinspotkałemsię
podrodzezlotniska,naszetaksówkisięzrównały.Jasnowłosy
chłopiecrozpoznałwemniesąsiadazsamolotu,zacząłkrzyczeć
cośprzezokno...Otworzyłemswoje,żebyusłyszeć,czegoode
mniechce.Icóżmówiłtenchłopiecwjęzyku,któryoczywiście
niebawemzapomni,zwracającsiędoczłowiekazkraju,którego
najprawdopodobniejnigdynieodwiedzi?
-Kochamcię!-krzyczał...Rodziceniemogligotegonauczyć:
nieznalijegojęzyka.Cóż,możeżyciewdomudzieckanauczyło
chłopcatakiejmiłościnawetdoprzypadkowejosoby
wtaksówce?Czypoprostutakdługoczekał,byktoś
gopokochał,żegotówbyłpokochaćwszystkichikażdego?