Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
To,żewysłalimniedostanowegoośrodkaresocjalizacyjnego,niebyło
niczymfajnym.Znalazłemsięwśródstarszychchłopaków.Byli
twardsiniżkolesiezeSpofford.OgólniejednakTryonokazałosię
wcaleniebyćtakimzłymmiejscem.Możnabyłowyjśćnazewnątrz
ipograćwkoszaalbopójśćnasiłownię.Alejaodrazuwpakowałem
sięwkłopoty.Przezcałyczaschodziłemwściekły.Miałemzłe
nastawienie.Stawiałemsię,bochciałem,żebykażdywiedział,
żejestemzBrooklynu,dlategoniktniemożemipodskoczyć.
Któregośrazuwdrodzenazajęciaminąłemjednegogościa.
Zachowywałsięjakniewiadomojakitwardziel,akiedyprzechodził
obok,zobaczył,żetrzymamwrękuczapkę.Szarpnąłwięczanią
iposzedłdalej.Nieznałemgo,alemnieznieważył.Przezkolejne
czterdzieścipięćminutsiedziałemwklasie,zastanawiającsię,wjaki
sposóbzabijętegotypazato,cozrobił.Kiedyzajęciadobiegłykońca,
wyszedłemzsaliizobaczyłem,żekoleśstoizkumplamiprzy
drzwiach.
Toon,Mike,pomyślałemipodszedłemdoniego.Stałtamsobie
zrękomawkieszeniach,jakbywogóleniczymsięnieprzejmował.
Jakbyzapomniał,żeczterdzieścipięćminutwcześniejpociągnąłmnie
zaczapkę.Zaatakowałemgozprawdziwąwściekłością.
ZakulimniewkajdankiiwysłalidoElmwood,czylizamkniętego
ośrodkadlaniereformowalnychdzieciaków.Pracowalitamprawdziwi
twardziele.Przebywającychwośrodkuchłopakówwidywałosię
zwyklewkajdankachiweskorciedwóchfacetów.
WweekendywszystkiezasłużeniezamkniętewElmwooddzieciaki
wychodziłynakilkagodzinpozaośrodek,apotemwracałyzwybitymi
zębami,pokiereszowanymitwarzamiipękniętymiżebramibyłycałe
poturbowane.Myślałem,żebilijepracownicy,bowtamtychczasach,
jeślikadralałagówniarzy,niktniedzwoniłdoMinisterstwaZdrowia
czyośrodkówsocjalnych.Jednakkiedyrozmawiałem
zpokiereszowanymichłopakami,wydawalisięzadowoleni.
Stary,prawiegomieliśmy,prawiegomieliśmyopowiadali
ześmiechem.
Napoczątkuniemiałempojęcia,ocoimchodzi,alepopewnym
czasiepowiedzielimicoijak.BoksowalizpanemStewartem,jednym
zpracownikówośrodka.BobbyStewartbyłtwardymIrlandczykiem,