Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
samochoduiodjechać?
Wciąguułamkasekundyjejanalitycznyumysł
odrzuciłtenpomysł.Balduccinapewnoniekorzysta
zpublicznegoparkingu.Przypuszczalniewozi
gokierowca.Czylinieprzyszedłposamochód.Poszedł
zanią.
DoktorAccardi!ponowniedobiegłjegogłos.
Chciałbymzamienićzpaniąsłowo.
Odwróciłasię,mrużącoczy.Zbliżałsiępowoli,ruchy
miałpełnegracji.Kalifornijskiesłońcepodkreślało
głęboczerńjegowłosówprzypszonychnitkami
siwiznynaskroniachorazpięknorysów.
Lilizazgrzytałazębami.Żałowała,żeniewłożyła
ciemnychokularów;dawałybyochronęprzedsłońcem,
atakżeprzedtaksującymwzrokiemmężczyzny.Zwykle
jednakwychodziłazlaboratoriumpozmierzchu,
czasemspędzaławnimcałąnoc,więcrzadkomiała
przysobieokulary.Byłybydodatkowymprzedmiotem
wtorbie,wktórejitaknosiłapółdomu.
Balducciuniósłrękę.
Zapomniałapanitozabrać.Trzymałpozostawiony
przezniąfolder.
Niezapomniałam.
Czylispecjalniepanizostawiła.
Zgadłpan!
Ustamuzadrgały,aprzeszyłdreszcz.bałasię
pomyśleć,cobypoczuła,gdybyuśmiechnąłsięszeroko.
Paniirytacjajestwpełniuzasadniona.Aczywolno
mispytaćopowódniezabraniafolderu?
Wzięłagłębokioddech,usiłującodnaleźćwsobie
przyjaznążyczliwąkobietę,którązazwyczajbyła.